Słuchajcie drogie Panie.
Nie wiem czy wspominałam czy nie..ale absolutnie nie mam przygotowania krawieckiego... nigdy nie szyłam i nigdy nie próbowałam szyć na maszynie. Pojęcia o tym wielkiego nie mam... Pamiętam jak Agnieszka szyjąc garsonki, spodnie i inne idealnie pasujące do sylwetki ciuchy, mówiłam " ja nie wiem ,jak Ty możesz to lubić, w życiu bym się nie połapała.... i w ogóle mnie to nie ciągnie"
Tak- denerwowało mnie przyszycie guzika:)
Prawda jest taka,że przyszywanie guzików wciąż mnie denerwuje, bo to taka przymuszona robótka- guzik odpadł to trzeba przyszyć i tyle.
Co innego jest w moich ślimakach, lalach, serduszkach, poduszkach i w całej tej reszcie co mam zamiar uszyć- z całą przyjemnością nawlekam nitkę na igłę, robię supełek i szyyyyyję:)
Marcina koszula do pracy pozbawiona prawie wszystkich guzików wisi w szafie od ponad pół roku- ah- nie mogę się do tego zabrać- nuda.
Mając zamiar kupić maszynę zaczęłam czytać, oglądać, badać co jest na rynku, jakie możliwości mają teraz maszyny, jak się je obsługuje itp... wybraliśmy Juki F 300- maszyna komputerowa, jak na moje umięjętności i wymagania do pracy to prawdziwy wypas:) uwielbiam na nią patrzeć kiedy nie mogę szyć...heheh...
Szycie idzie mi coraz lepiej, z każdą nowo uszytą rzeczą czegoś się uczę- ale! ale nie mogłam ustawić odpowiednio ściegu.... namęczyłam się strasznie, nadenerwowałam, kręciłam regulatorem naciągu nici w każdą stronę...z dołu, z góry...już byłam zrezygnowana.
Na niektórych materiałach nie było tak bardzo widać,że dolna nitka przepuszcza i się faluje, ale na cienkich i miękkich wyglądało to bardzo źle.
No i co? przyjechała do mnie Siostra i mi to wszystko zrobiła!!
Okazało się- ale obciach teraz będzie:) że omijałam jeden malusi haczyk przy bębęnku jak nawlekałam nitkę...
tak! - co za błąd...jak mogłam to przeoczyć.
Działałam mechanicznie- po prostu pewna na 100% ,że nie popełniam tam błędu, zakodowałam sobie takie a nie inne nawlekanie nici i już:) ale mi głupio było- heheh
PISZĘ O TYM, BO PO PIERWSZE CHCĘ ZWRÓCIĆ UWAGĘ INNYM DZIEWCZYNOM , KTÓRE BĘDĄ ZACZYNAŁY "od zera" JAK JA, aby sprawdzały bardzo dokładnie jak prowadzić nitkę. Po drugie uważam że do takiej pomyłki miałam też prawo prawda?:)
Wystarczyło ,że nitka znajdowała się na właściwym miejscu i różnica w ściegu była ogromna...dla mnie tak znacząca,że mogłoby tak zostać :)
Agnieszka ustawiła wszystko tak pięknie,że ostatecznie nie było czuć nici pod palcem.
Mam zdjęcia na których widać jak pięknie można ustawić maszynę, aby ścieg był idealny! podkręcałyśmy i puszczałyśmy próbę
to dół materiału:
( od złego do doskonałego ściegu)
a to prawa strona, górna część materiału:
można??
MOŻNA!!
:)
ten skrawek materiału zachowałam sobie jako wzornik:)
idę spać- jutro mam plan wyjść na dłuuuugi spacer z moimi Maluszkami..zmęczyć się świeżym powietrzem- obiadki gotowe dla każdej grupy wiekowej mojej rodziny więc ruszamy na "lufry" ;)
a wieczorem, kto wie- może dopadnę moją CHWILĘ:)
...dobranoc...
Kurcze jak pięknie to opisujesz. Sama też zaczynam i czerpię dużo przyjemności z czytania twojego Bloga.
OdpowiedzUsuńcieszę się...i życzę sukcesów w szyciu:)
OdpowiedzUsuńNo niby można :) Kurczę, czytam i czytam i przeglądam i oglądam tego twojego bloga i po prostu mnie wciągnęło. No jeszcze kilka postów i kto wie może na chwilę porzucę koraliki u usiądę do maszyny... kto wie. Córy pewnie ucieszyły by się z takich szmacianych anielic. Dzięki za inspiracje. Będę tu częstym gościem :)
OdpowiedzUsuń:) dzięki Aga:) Dziekuję za te miłe słowa :) pozdrawiam i już zaglądam do Twoich koralików:)
UsuńZazdroszczę ... :(
OdpowiedzUsuńMam maszynę , nówka nie śmigana , moi teście kupili w tesco ...
Niestety nie mogę jej opanować ... dolna nitka jakby nie szyła ...może też robię coś zle?