.
Jesień jest kochana gdy świeci słońce... kochana kiedy możemy wyjechać do lasu na kilka godzin nie martwiąc się , że złapie nas deszcz, będzie nam zimno i wrócimy z toną błota i liści do domu. Nie chcę mrozów, ciemnych poranków i trawy jeszcze zielonej z białym , chłodnym nalotem :/ cóż- jedyne co mogę zrobić to szykować ciepłe galoty i cieszyć się każdym promykiem- nawet tym jesienią.
Nie pisałam Wam jeszcze Kochani- ale muszę :) od kilku dni mamy w domu psa! Kto bywa czasami na moim Instagramie ten wie:)
Cóż to był za dylemat i emocje ... sen z powiek zabrany- serio...
W ubiegłym roku jeździłam z córcią do schroniska - chyba zupełnie bez sensu, bo co to dziecko miało tam fajnego zobaczyć? skoro psy zamknięte są w klatkach, szczekają niemiłosiernie, śmierdzi, a wyprowadzić psa na spacer z 4-letnią córką było po prostu zbyt ryzykowne. Będąc w takim miejscu jedyne o czym człowiek myśli to o możliwości jednego z tych sierot zabrać do normalnego domu:( nie dałam się jednak ponieść emocjom i po przeanalizowaniu tematu odpuściłam sobie, a córce wybiłam pomysł z głowy. Podświadomie jednak gdzieś w ciszy myśl tkwiła i ponownie zaczęłam pojawiać się w schronisku w tym roku ze szczerym strachem ,że jeszcze trochę a sama nie wyjdę i już:) co tu dużo mówić- zobaczyłam Wallyego i po mnie ♥ :)
Wally trafił do schroniska już drugi raz- pierwszy raz, bo jego Pan wyjechał za granicę, drugi: uwaga!! "pies niszczył meble" ... co Wy na to?? :D razem z moim M. zabraliśmy go na spacer do lasu, rozmawiając w atmosferze jakiejś dziwnej "żałoby" i wiecie co?? nie tylko ja się zakochałam w tym psie:) zniszczy to zniszczy, będzie się nudził to znajdzie na nią sposób, zesra się to się posprząta- najważniejsze, aby był łagodny i akceptował nasze dzieci. Poradzimy sobie, nie będziemy leniwymi idiotami to damy radę. Wróciłam do domu i zaczęłam czytać- znalazłam sporo fajnych "psich" blogów i moje obawy zostały trochę uciszone- jednego z nich Wam szczerze polecam Bialy Jack - świetny poradnik zwłaszcza dla początkujących opiekunów psa.
Krótko mówiąc: jeździlismy na wspólne spacery z Wallym i naszymi Dziećmi, aż nadszedł dzień, że wróciliśmy z pieskiem do domu:) Nie macie pojęcia jaki to pieszczoch- trochę musimy się jeszcze oswajać, bo Wally mocno się boi nieznanych dźwięków i miejsc, pierwszy dzień leżąc drżał, nie spał czuwając, nie jadł, bał się wejść do samochodu (jeszcze nie wszedł do Antosia pokoju) ...
Macie jakieś doświadczenia w związku z adoptowaniem psa ze schroniska??
Może jakieś rady? piszcie- jestem bardzo przejęta naszą nową sytuacją i nie chciałabym czegoś spieprzyć:D
Mam dla Was kochani jeszcze coś- moje nowe szydełkowe koszyki.
Zapraszam ;)
W kolorze jeansu, odrobinę mniejszy od żółtego:
Dywan w szarościach pokonany na trasie 600m sznurka :) będzie jeszcze kilka okrążeń :)
Wiem, że czekacie na wyniki konkursu- kilka osób już się przypominało :) dajcie mi jeszcze czas do końca tygodnia- nie sądziłam, że będzie Was aż tak dużo, a teraz muszę wylosować tylko jedną osobę- chyba nie lubię konkursów:)
Pozdrawiam ciepło
słodka psina <3
OdpowiedzUsuńoł yeaaaaa :)
UsuńJaki słodziak z waszej psinki!!!! My od roku mamy psiaczka adoptowanego od pani weterynarz- ktoś porzucił dwa szczeniaczki w lesie ale na szczęście obydwa od razu znalazły domy :)
OdpowiedzUsuńKulki dziergane-mistrzostwo!!!
rany jaki dywan! chyba nie miałabym cierpliwości...
OdpowiedzUsuńAle on słodziak!:) faktycznie najważniejsze aby był łagodny dla dzieci! Moja sunia jest z nami od 8 lat. Gdy 4 lata temu pojawiła się córka niestety Vega nie zaakceptowała dzidziusia w domu. Warczala nie chciała być głaskana. Ale w życiu nie oddalabym ja do schroniska! Aktualnie przebywa u moich rodziców i dogaduja się coraz lepiej. Tyle że w tym roku pojawił się kolejny dzidziuś :) Mateuszka tez nie polubiła wiec będzie musiała jeszcze trochę zostać u dziadków :)
OdpowiedzUsuńJak będzie chciała wróci do Was....najważniejsze ,że nie dzieje się krzywda przede wszystkim Dzieciaczkom jak i psu .
UsuńPozdrawiam
Ja jak będę na swoim też po pieska idę do schroniska :) Mój blog Ma i Bla
OdpowiedzUsuń:) i już :)
Usuńo matko, ale słodkość łaciata! mam mega słabość do psów z opadającymi uszami...sama mam beagla Figę (może widziałaś na instagramie). nasze początki były bardzo trudne,bo kupiłam ją (nieświadomie) od handlarza,a nie hodowcy...i bidula do dziś boi się nagłych dźwięków choćby szelestu woreczka foliowego. ale z nami się cudnie oswoiła i zaufała i jest oczkiem w głowie moim najkochańszym:))) pozdrawiam i powodzenia dla Was!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście uszy ma fajne:) Myślę, że damy sobie radę z Wallym- nauczymy, oduczymy- jestem cierpliwa :)
UsuńBidulek... Ale śliczny jest! Gratuluję odwagi!
OdpowiedzUsuńale fajnie, że wzięliście ze schroniska, a nie kupowaliście. My już 3 psiaki mieliśmy ze schroniska, mieliśmy szczęście, bo wszystkie bardzo szybko się zaaklimatyzowały, poza tym to bernardyny no i mamy dom z ogrodem i budę, teraz czekamy na kolejną beniowatą po przejściach. Psy schroniskowe kochają mocniej i coś w tym jest:-)))
OdpowiedzUsuńwow.... bernardyny :) ale jak masz dom i podwórko to super:) podobają mi się ich wielkie pyski :)
UsuńA co się stało ze zwierzątkami z któregoś wpisu, nie były prawdziwe? Mam nadzieję że ta sierotka nie wróci do schroniska, a tego się obawiam.
OdpowiedzUsuńO jakie zwięrzątka chodzi??? mamy jeszcze dwie koszatniczki w klatce :) innych zwierzaków nigdy nie mieliśmy. Wally zje moje meble, ale nie oddam go!! nie mogłabym- po prostu.
UsuńPozdrawiam
Ja mam w domu Kubusia Psa, ale zabrany został od właściciela kiedy był małym szczeniaczkiem, więc nie ma złych wspomnień. Myślę, że z pieskiem ze schroniska musisz obchodzić się troszkę jak ze strachliwym dzieckiem - mówić spokojnym i łagodnym tonem głosu, delikatnie i powoli głaskać. Niech psinka sama oswaja się z domem i poznaje dzieci - powoli i po psiemu. Jeśli będziecie okazywać psu miłość i troskę, poświęcać wiele czasu na spacery i zabawę w domu, to w końcu się rozweseli i będzie odważniej poznawać ludzi i świat dookoła. Wystarczy cierpliwość :)
OdpowiedzUsuńMasz rację- powoli, cicho i z uczuciem:) na dzień dzisiejszy możemy swobodnie już obok niego przechodzić- nie leka się i nie "dziczeje". jeszcze nie radzi sobie z odkurzaczem:) wchodzi już do kolejnego pokoju w naszym mieszkaniu- Antosia pokój ciągle go nie interesuje. Już się rozkręca :)
Usuńciagle nie szczeka :D
S.
Tak jak pisała Eliza psy ze schronu to skarb dla właścicieli. Ja przygarnęłam malamuta:) Pies ideał - mam porównanie bo drugi malamut kupny i niezła hetera:) ale kochana. Ważne, żeby nie starać się psu zrekompensować z nadmiarem pobytu w schronie - nie chciałabym być źle zrozumiana - po prostu nie uszczęśliwiać na siłę, dać mu być kwintesencją psa;) W necie jest sporo mądrych rad, a w razie problemów nie bać się skontaktować z behawiorystą. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmasz rację- pies musi być traktowany po psiemu i dystans, zakazy i konsekwencja musi być:) Wally ładuje się na rozścielone łóżka i tego "sorry", ale nie lubię:)
UsuńDzięki za słówko- pozdrawiam
S.
Świetne te szydełkowe koszyki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKiedy wyniki
OdpowiedzUsuńna końcu wpisu pisałam :) w tym tygodniu jeszcze
UsuńSzary z żółtym jest zachwycający :)
OdpowiedzUsuńPs moi rodzice i siostra adoptowali psy ze schroniska - to cudowne, wdzięczne, kochane psy :) trochę spokoju i wyrozumiałości a będzie ok.
Śliczna psinka, słodziak :-))) Moja psiółka też ma psa ze schroniska i choć psina zna mnie już od 3 miesięcy to nadal podchodzi do mnie z dystansem, no chyba, że jest u mnie w domu, to wtedy "rozgaszcza"się na sofie i wówczas mogę ją pogłaskać.Siostra tej suni, o której piszę jest jeszcze bardziej wycofana, (też z tego samego schroniska) ale właściciele chodzą z nią na zajęcia do behawiorystki i muszę powiedzieć, że to działa.Ale to nie pierwsza pani psycholog, bowiem 6sta w życiorysie suni, nareszcie coś się ruszyło i psinka zaczyna normalnie reagować na swojego pana, wcześniej potrafiła szczerzyć zęby na jego widok.Teraz je mu z ręki :-)))) Dodam jeszcze, że całkiem niedawno uciekła do lasu, ale znalazła się w jednej z pobliskiej miejscowości i udało się ją odzyskać :-) Podziwiam właścicieli, że się nie poddawali i dotrwali do tego momentu, że Lotka, ( tak ma na imię bohaterka podróży za jeden uśmiech) jest coraz "posłuszniejsza".Polecam zatem behawiorystę, ale takiego z prawdziwego zdarzenia i 3mam kciuki za Wallyiego i jego właścicieli ;-) Ps.Antoś pewnie pieskiem zauroczony :-)))) Ps.2 Kosze cudne, ale ten dywan MA RZE NIE!!! Ściskam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz. Z Wallym jest tak, że on właściwie nie przejawia żadnej agresji- wręcz przeciwnie- to duzy pieszczoch:) po prawie 3 tygodniach życia z nami widać, że jesteśmy dla niego ważni- hehe.... a my czujemy się z tym całkiem dobrze :)
UsuńNo i wskakuje do mojego auta na polecenie- bo pierwsze próby kończyły się tym,że brałam psa na klatę i układałam w bagażniku. Lęki powoli opanowane.
POZDRAWIAM
bardzo szanuję ludzi, którzy są w stanie zrobić taki fajny krok do zwierzaka :) jesteście dobrymi ludźmi i gratuluję :) oby psinka się zdrowo chowała :) a koszyczki piękne, najbardziej ten żółty mi się podoba :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoh- dziękuję :) psina zdrowa i coraz z nią "pewniej"... lubimy się :)
Usuńps. mi żółty też się podoba :D