.
Dzień dobry
Taka niepocieszona chodzę od wczoraj- bo nic nowego nie zrobiłam, nic nie uszyłam, nic nawet nie zanotowałam. Codziennie coś nowego wpada do mojej głowy , a moja wyobraźnia fotografuje pomysł.
Dzień bez chwili "tworzenia" to dla mnie dzień stracony... budzi to jakieś wewnętrzne frustracje, dziwne nastroje.
Dni zdecydowanie są za krótkie...
Pisałam Wam, że jestem w trakcie realizacji mojego "kroku w przód". Długo zastanawiałam się czy pisać tu o tym czy lepiej zostawić to dla siebie. Tak naprawdę to nic wielkiego, ale pochłonęło każdą wolną chwilę ostatnich dwóch tygodni, co też przyczyniło się do przerwy w szyciu. Postanowiłam wziąć się w garść i coś zrobić ze sobą . Kiedyś mój Luby zachęcał mnie do otwarcia własnego interesu, byłam zdecydowanie na Nie i żadne argumenty do mnie nie trafiały, miałam swoje: mamy malutkie dzieci i są teraz najważniejsze, chcę cieszyć się każdą ilością ich Maleńkości.
Nadal jest Mały Antła, ale myślę , że poradziłabym sobie tak , aby każdy był zadowolony.
Mam plan otworzyć własną działalność, byłby to powrót do pracy po 3 latach urlopów macierzyńskich i wychowawczych:) biznes plan i portfolio gotowe, ja pełna gotowości do startu ...czekam na decyzję o przyznaniu mi wspomagacza finansowego z UP. Środki budżetowe są już bardzo niskie, bo wrzesień to już końcówka roku.
Mam jednak nadzieję, że będzie dobrze i podstawowe narzędzia pracy będę mogła zakupić i wykorzystać je najlepiej jak będę potrafiła. Jeśli dotacja nie zostanie mi przyznana? no cóż- trudno, ale też jestem na tyle zdeterminowana , że i bez tego chcę spróbować własnych sił na rynku. Pewnie przeciągnęłoby się to w czasie, ale "aby wygrać, trzeba grać"- jak to się mówi "ryzyk- fizyk".
.
.
Chyba na każdego przychodzi czas! Przychodzi moment , że zaczyna się rozumieć co chce się robić, jak robić i dla kogo . Kwestia tylko tego, czy wykorzystujemy ten moment czy czekamy, aż coś zrobi się samo i tkwimy w miejscu mając milion wytłumaczeń ,że nie teraz, nie mogę, nie poradzę sobie, nie nadaję się, to głupi, zły pomysł, skompromituję się...a może nawet to, że ludzie będą się ze mnie śmiać, jeśli coś pójdzie nie tak- ba:) niech się śmieją, bo przede wszystkim to tylko ci którzy sami tchórzą i tkwią w bezczynności żerując na cudzych niepowodzeniach. No i myślę ,że się ze mną zgodzicie- Ci którzy sami nie mają nic. To brzmi dość wrednie i surowo, ale tak właśnie myślę- wierzcie mi, że takie dylematy też już przechodziłam " a co będzie jak mi nie wyjdzie? co jeśli nie będę w tym najlepsza? lepiej będzie mi tak jak jest, ja? haha"- wyrosłam z tego ;).
Abyście mnie dobrze zrozumieli- nie chodzi mi wcale o zakładanie własnych firm- to żaden wyznacznik samorealizacji i osiągania szczęścia- mi akurat może pomóc :), a dofinansowanie pozwoli na stworzenie i ulepszenie możliwości co wpłynie na jakość mojej pracy.
Czuję ,że nadszedł ten czas, aby pracować, realizować siebie i żyć zgodnie z własną naturą. I będę robić wszystko , aby być coraz lepsza! :):) Może się okazać , że nie wyjdzie, że dołożę to interesu, że będę żałować wkładu finansowego, ale przede wszystkim mojej energii w to włożonej i poświęcenia mojego "domowego ogniska " z Synkiem i Córeczką - hm....
Są chwile, które weryfikują cały ten pozytywny plan i wpadam w stan lęku, a nawet niechęci- dzieje się tak wtedy kiedy jestem bardzo zmęczona i na szczęście wieczorem, na koniec dnia. Rano nie pamiętam, że coś stękałam :)
Jutro uszyję coś na pokrzepienie duszy- właśnie przechodzę fazę koncepcji dnia jutrzejszego :) podzielę się z Wami efektami.
Uwielbiam to co robię -kurde....
hehe
trzymacie kciuki? ;)
♥♥♥
dzięki i paaaa